|
Bałaganie kochany ósmy cud świata !
Dla ludzi, co niektórych, tyś za pana brata
Tyś nie dał w komunizmie biednym ludziom zginąć,
A co bardziej zaradnym obrosnąć, rozwinąć
Pan majster hydraulik żonie futro postawił;
Kierownik sklepu z mięsem żył jak burżuj jaki,
Bo od czasu do czasu komuś sprzedał flaki;
Na stacjach benzynowych królowały pany,
Że nie przystąp, tak każden był butą nadziany !
Wagowy, co na stacji węgiel czarny ważył
I nawozy sztuczne - miał też w swej sprzedaży
Czegoś w sklepie nie kupił, Toś z budowy ukradł,
A w święta po kościołach królowały futra
Zaś urzędy dzieliły cement na przydziały
Często każdy się cieszył sukcesikiem małym
Cóż, czasy się zmieniły, lecz bałagan został;
Ba ! Ciągle doskonali swą mizerną postać !
Pozwala łatwo rządzić za nic odpowiadać !
Wyborcom można wszystko, co się chce powiadać
Przeszłość swą można ukryć w bałaganie flepów;
Kraść ! ? to tak jakbyś sobie poszedł wasć do sklepu,
W którym według potrzeb bierzesz bez umiaru
A skąd owe fortuny wyrosły jak z czarów ? !
Grobelny i Baksik są businessmanami
Nieskompromitowani wcześniej aferami
/!/
Szkołę trza na wsi zamknąć, bo drogo kosztuje,
Za to się luksusy w więzieniach funduje,
Że Ci z Ukrainy u nas pragną siedzieć,
Bo tam w sanatoriach tak się im nie wiedzie !
Zaś lustracja, to farsa, co jak funtem kłaków
Natrząsa się z naiwnych, bezmózgich Polaków
Sądy zaś nieruchawe na bolączki świata
Mają być panaceum
Oj, biedny Sarmata
O krynico rozkoszy bałaganie luby !
Kiedyż wreszcie zmądrzeją podgolone czuby
Sarmackiej, durnej polski, w której szklanka brata
A zdała by się miotała, kubeł wody, szmata !
|
|