|
Dorosłość można mierzyć różną miarą:
Dyplomem szkoły, stanowiskiem w pracy,
Postawą godną, stanowczą, dojrzałą:
Szczeniackich żartów już się nie zobaczy...
W nauce starej, poczciwym tytułem,
Dorobkiem, godnym dużej biblioteki;
Lub kupą forsy, na koncie z mozołem
Upakowanej jak do wielkiej teki...
Domem z basenem w cudownym ogrodzie;
Samochód lśniący, niby klejnot jaki;
Żona z dziatkami, służba ku wygodzie
I mina pańska, boś jest wielki taki...
Ale jest inna miara, wręcz tragiczna,
Którą dorosłość też można obmierzyć:
Suma ideałów, w młodości tak liczna,
Kórą na drobne raczyłeś rozmienić:
Za awans w pracy, koleżeństwo dałeś...
Sympatię szefa kupiłeś donosem...
Mieszkanie - przyjażń, trochę się wachałeś...
Na inne draństwa nie kręciłeś nosem !
Wkrótce twarz inną już miałeś dla obcych;
Inną dla krewnych i inną dla domu;
Sumienie spiłeś sukcesem wyborczym
... i czasem wódką... Lecz o tym nikomu...(!)
Więc życzę Tobie, luby czytelniku,
Gdy będziesz starym, zramolałym dziadem,
Byś w trzosie swoim miał mało srebrników,
Na któreś zmienił to co Ideałem...
Busina, dn. 12.07.A.D.1996
|
|