|
Stworzyłem świat Marzeń i złudzeń; nadziei
I dokąd podążam ? czort znajet; Bóg wie !
Świat pełen szubrawców, podłoty, złodziei
A ja idę naprzód w natchnieniu; we śnie
I piórkiem jak pędzlem maluję co widzę;
I budzi mnie koszmar niekiedy ze snu;
I ból serce chwyta
Ach, jak się tym brzydzę ? !
Jak ciężko, jak trudno opierać się złu !
Tragedia bezsiły i marazm rozpaczy
Jak stary Titanic płyniemy ku krze ! ! !
Czy jeszcze świat lepszy me oko zobaczy ?
Tak, trzeba to spisać; oświetlić co złe
By niczym w butelce papiery wrzucone
Do morskiej kipieli, zbłądzimy pod dach
I ludziom, tym przyszłym z ócz zdarły zasłonę
Wskazując co było, a co śniłem w snach
Więc kroczę przez życie we śnie, jak lunatyk ;
Ku lepszej przyszłości kieruje swój wzrok;
I pieszczę realizm
Nie jestem fanatyk
A czas nieuchronnie odlicza mój krok
|
|