|
Droga Anno! Pamiętasz, kiedy w szkole przed laty
Słońce wiosną przygrzało i n polach śnieg znikł,
W gapim blasku śród trawy pojawiały się kwiaty;
O nauce już wtedy ech ! nie myślał już nikt
Dusznym lata gorącem na praktykach, na polach
Nieraz jęzor nam wysechł od upału na wiór;
Dzisiaj wróciłby, chętnie
Cóż, nie wróci ta pora,
Jak nie będzie już nigdy śpiewał pieśni nasz chór
Najwspanialsze jesienie były tam, w Czarnocinie;
Ognie liści w alejach parku gonił tam wiatr;
W kasztanowej alei rudy kasztan ku zimie
Patrzył w niebo, zrzucając zieloności swej ślad
Wciąż Cię widzę, jak wchodzisz w złotolistną aleję;
Kasztanowy blask oczu mrok pomroczył, a czerń
Twoim włosom da ł pewien kruk, zrzucając odzienie,
Kiedy w lasku, tym gapim zmierzchem kończył się dzień
Kiedy zima swym płaszczem w krąg otuli już ziemię;
Kiedy ciepło twym dłoniom da herbata lub grog,
Wspomnij sobie niekiedy z Czarnocina jesienie,
Ognie liści w alejkach, szeleszczący nasz krok
Jeśli ja się zabłąkam na meandrach twych myśli,
Wiedz, Czarnocin zatrzymał moje serce śród drzew
I czasami, gdy przeszłość snem szczęśliwym się przyśni,
Zawsze słyszę jak dźwięczny tam beztroski nasz śmiech
|
|