|
Czytałem niegdyś, w jakiejś baśni starej,
Że aniołowie ludzkie łzy zbierają
I przed oblicze niosą Pana Boga;
W flakonach z kryształu stawiają Mu w nogach,
A tam się one w perły zamieniają...
Tem jaśniej blask własny wokół rozsiewają
Im więcej w nich bólu, biedy i cierpienia;
Jeśli wyciskało je serce z kamienia...
Perły zaś, wiadomo, każda bardzo droga...
Rachunkiem wracają na życiowych drogach
I nieraz zapominasz, a tutaj po latach
Przychodzi rachunek i czeka zapłata...
Cóż jednak uczynisz, gdy trafisz bezcenną?
Nie spłacisz jej życia robotą sumienną;
I chociaż w robocie tej ręcę swe zdarłeś,
Przecie i tak w końcu dłużnikiem umarłeś...
|
|