|
Luby przyjecielu, Zacny Panie Janie!
Nie ma już Baraku, gdzie zbierałem lanie
Po uszach za psoty; po tyłku, żem pierwszak.
Pozostał już tylko w moich starych wierszach...
I dziś na Czarnocin dawno nie istnieje
Czereści już nie ma. Wiatr porwał nadzieję
Jak jesienne liście i niesie ze sobą,
Że znajdujesz tu, spotkasz to co było tobą...
W Alei Lipowej nie chodzą już pary;
Jest ślepą ulicą... Sad wycięto stary...
I cóż, że park piękny, że szkoła jaśnieje
Kiedy gdzieś przepadły złudzenia, nadzieje;
Że spotkasz tu kogoś, że się ze snu zbudzisz
Że znajdziesz ślad stóp swych i kochanych ludzi...
Niestety, czas piętno na wszystkim odciska,
Lepiej patrzeć z dala, niż oglądać z bliska...
Oczyma wyobraźni widzieć sadu kwiecie
I słyszeć śpiew skowronka - jedyny na świecie
I pędzić gdzieś przed siebie, na spacer przez pola
I wdychać cudny zapach... To tak pachnie rola
Ogrzana pierwszym słońcem, rozmiękła o wiośnie
I słyszeć śmiech w alei, głoszący radośnie
Pieśń szczęścia, piśń młodości... Dziś umilkły, niestety
Przepadły gdzieś dziewczyny;przybyły kobiety!
|
|